Justyna biegnie dla Polskiej Akcji Humanitarnej
24 września pobiegnę w 39. PZU Maratonie Warszawskim. Chcę, aby mój start był czymś więcej niż tylko wyścigiem. Możesz mi w tym pomóc. Wesprzyj cel charytatywny, na który biegnę i pomóż tym, którzy potrzebują naszej pomocy!
Zainteresowałam się tą akcją, po tym jak zobaczyłam, że wśród fundacji biorących udział jest PAH, który zbiera fundusze na budowę studni w Sudanie i zapewnienie stałego dopływu czystej wody ludziom tam mieszkającym. Temat ten mnie zainteresował, bo jestem właśnie po lekturze "Bieg po życie - z piekła Sudanu na olimpijskie areny" o Sudańskim biegaczu, za którym kryje się niesamowita i wzruszająca historia.
Przemysław Babiarz tak powiedział po jej przeczytaniu: "Historia Lopeza jest jak przypowieść - porusza i wzmacnia. Wiara i bieganie uratowały mu życie, przeniosły z piekła do krainy marzeń. Tyle razy komentowałem jego biegi, ale nic o tym nie wiedziałem. Już nigdy więcej go nie przegapię".
Lopez Lomong został porwany w wieku 6 lat przez sudańskich rebeliantów. Dużo przeszedł, dużo doświadczył, m in. w obozie dla uchodźców w Kenii. Nie chcę robić spoilerów, bo może ktoś będzie mial ochotę przeczytać książkę i zapoznać się z jego postacią (tu jest artykuł o nim na podstawie książki: http://eurosport.onet.pl/lekkoatletyka/joseph-lopez-lomong-wygralem-bieg-po-zycie/33mg0e). Ale jego historia bardzo mnie poruszyła. I otworzyła oczy na to, jak wiele ja dostaję dobra i możliwości na co dzień, a ciągle mi mało.
"Dwadzieścia lat temu biegłem po życie, kiedy próbowałem uciec żołnierzom, Dzisiaj biegnę po życie, wykorzystując ogromne możliwości, które dał mi Bóg. Byłem zagubionym chłopcem, który przeżył dzięki jednemu skromnemu posiłkowi dziennie, chłopcem, który czekał by zanurkować w śmieciach, ponieważ resztki cudzego jedzenia stanowiły mój najlepszy posiłek w tygodniu (...)". Teraz Lopez, jak napisał, wykorzystuje swój talent nie tylko dla samego biegania i wygrywania. Ale wierzy on, że to Bóg zlecił mu misję, by dać nadzieję Sudańczykom i nieść im pomoc. Jak sam pisze, dedykuje on swoją książkę i swoją pracę "wszystkim zagubionym chłopcom i dziewczynkom - niech ich głos zabrzmi poprzez moje słowa i zostanie wysłuchany".
A dlaczego PAH i studnie? Lopez w autobiografii wspomniał o kobietach z wioski, jego mamie i siostrach, które spędzają sporą cześć dnia na wyprawie nad rzekę i z powrotem. Wiadra z wodą, niestety zanieczyszczoną, noszą na swoich głowach. Oprócz tego, na te kobiety czekają też niebezpieczeństwa na drodze. Siostra Lopeza została raz zwabiona w zasadzkę i zgwałcona. "Coś tak prostego jak studnia pośrodku wioski mogłaby uchronić moją siostrę, przed tym straszny doświadczeniem". Stąd mój pomysł na zaangażowanie się w akcję PAH.
Liczy się każda złotówka. Czas mamy do końca sierpnia :)
JA DOBIEGAM DO METY, DOBRO BIEGNIE DALEJ :)
Dziękuję:)
Justyna