Mateusz biegnie dla Fundacji Wcześniak bo sam jest wcześniakiem

Biegam od prawie dwóch lat i postanowiłem pobiec po raz pierwszy w biegu maratońskim. Muszę przyznać, że jest to dla mnie wyzwanie.
Początkowo chciałem tak po prostu kupić pakiet startowy. Gdy na liście organizacji, które można wesprzeć znalazłem tą, pomagającą wcześniakom moje serce mocniej zabiło. Przecież sam jestem wcześniakiem i urodziłem się w 6 miesiącu.
Czemu mam nie podjąć kolejnego wyzwania?
Chcę przebiec pierwszy w życiu maraton i pomóc takim dzieciom, do jakich ja kiedyś należałem.
Jak obszedł się ze mną los? Dobrze czy źle?
Tak, że mogę sam podjąć wyzwanie i mieć szanse na przebiegnięcie maratonu pod koniec stawki. I z tego się cieszę.
Z drugiej jednak strony inkubator uszkodził mój wzrok i nigdy nie będę samodzielnie mógł efektywnie prowadzić samochodu. I to akurat nie jest fajne.
Kochani, jeżeli też jesteście dorosłymi już wcześniakami to proszę wesprzyjcie mój bieg a przede wszystkim wspomóżcie obecne wcześniaki i ich rodziny.
A rodzicom obecnych wcześniaków chcę powiedzieć, że nigdy nie wiadomo, jaki pomysł strzeli do głowy w przyszłości Waszym dzieciom leżącym dziś w inkubatorze. Gdy w latach 70-tych moja rodzina dowiedziała się, że muszą pogodzić się z kalectwem dziecka, bo wówczas tak się o tym mówiło to moi rodzice, dziadkowie byli załamani. Nigdy nie uwierzyliby, że to dziecko skazane przez lekarzy na to, co najgorsze będzie chciało przebiec maraton.
Proszę wpłać niewielką kwotę.
Jeżeli 42 osoby wpłacą 8.30 zł to z myślą o każdym z Was przebiegnę 1 kilometr. Dacie mi siłę na ten cały dystans a wcześniej motywację do treningów.
Pozostałe 195 metrów poniesie mnie wasza wspólna wiara w to, że warto pomóc mi i dzieciakom.
Jeżeli nie możecie wesprzeć tej akcji to proszę o udostępnianie tego posta na Facebooku.