Łukasz biegnie dla Fundacji SYNAPSIS
25 marca, jesli żona z córką pozwolą, żeby znowu "tata poszed begać", stanę na starcie 13. Półmaratonu Warszawskiego. Przy sprzyjających wiatrach, po obowiązkowym zjedzeniu co najmniej jednego banana na każdym z bufetów, opiciu sie izotonikami i wodą (a co się będą marnować, w końcu zapłacone ;), powinno mi się udac zameldować na mecie. Na podium nie stanę, ale obiecuję, że stanę blisko.
Pomyślałem, że skoro z mojego człapania ktoś coś może mieć, to czemu nie.
Postanowiłem pobiec dla fundacji, z którą w nie tak odległej przeszłości na moment zetknął mnie los (albo i nie on). Wiem, że ludzie, którzy ją tworzą, robią to, w co wierzą, i robią to najlepiej jak potrafią.
Jeśli przypadkiem na biurku obok komputera zalega Ci kilka zlotych, jesli do słoika wrzucasz co dzień po pracy brzęczące miedziaki, wreszcie jeśli po prostu chcesz im pomóc, wesprzyj moją zbiórkę. Biurko wreszcie będzie wyglądało schludnie, będzie na czym położyć nogi jak szef nie widzi, a słoik wykorzystasz na przetwory albo na wałówke od rodziców. Uprzedzam - z wdzięczności nie wytatuuję sobie Twojego nazwiska na klacie, ale możesz liczyć na pionę na mecie. Chyba że, w co osobiście nie wierzę, nie przyjdziesz mi kibicować. Wtedy rozważę wizytę w studio tatuażu.
My challenge
Każdy, kto zasili moją zbiórkę, może wymyśleć zadanie, wyzwanie, z którym chce, bym się zmierzył na trasie biegu albo tuż po nim. Spośród wszystkich pomysłów, na tydzień przed biegiem, zrobimy losowanie i to ślepy los zdecyduje, w jaki sposób będę się musiał zbłaźnić 25 marca. Naturalnie nad losowaniem pieczę będzie trzymać państwowa komisja gier i zakładów.
Dzięki Wojtku!
Łukasz